- Matthew, przepraszam, ale ty sobie nie zdajesz sprawy, co to
dla mnie znaczy. - Dla ciebie? Nie dla mnie? - Oczywiście, dla ciebie także. Tylko że to nie są twoje dzieci. - Dzięki Bogu! - palnął impulsywnie. - Matthew! - szepnęła z wyrzutem. Zaśmiał się ochryple. - Czy ty sobie ze mnie kpisz? - Przynajmniej raz ból w jej błękitnych oczach nie zdołał go dotknąć. - Naprawdę sobie wyobrażasz, że chciałbym mieć jakieś prawa do tych nieczułych żmij? - To miłe. - Karolina ostatkiem sił zyskała drobną przewagę. - Przedtem powiedziałeś, że są aroganckie i zepsute. - Bo to prawda, ale przede wszystkim są zdrowo szurnięte. Dobrze wiesz, że tak jest, chociaż nawet rozumiem, dlaczego tak się tego zapierasz przed sobą samą... - Skąd wiesz, że to nie ty jesteś szurnięty? Nie odpowiedział. - Matthew! Jak mam rozstrzygnąć, komu wierzyć? - Może odłóżmy tę rozmowę. Poczekajmy, aż twoja matka wyjdzie i wtedy... - Nie mogę tego odłożyć. Nie potrafię wrócić na dół i udawać, że nic się nie stało i wszystko gra. - Ja też nie - odparł Matthew. - Więc skąd ten pomysł? - Bo się boję, że lada chwila powiem ci, co naprawdę myślę i że nie potrafię utrzymać głosu na właściwym poziomie. Mogę zapomnieć, że mówię do własnej żony, a nie do kogoś obcego. - Po prostu chcesz na mnie nawrzeszczeć? - Nie chcę wrzeszczeć na nikogo, a zwłaszcza na ciebie. Nigdy nie lubiłem awantur. - Zuzanna powiada, że może to i szkoda. Przyjrzał się jej uważnie. - Rozmawiałaś o tym z Zuzanną? - Tak - przyznała. - Musiałam z kimś pogadać. A ty nie? - Owszem. - Pokiwał wolno głową. - Ja też rozmawiałem z Karlem i z Ethanem. - Wzruszył ramionami. - Oczywiście, rozumiem, że musiałaś, ale wolałbym... - Żeby to nie była Zuzanna? Sam widzisz! - Co widzę? - To jeszcze jedna osoba, której nie lubisz. - Rzeczywiście nie przepadam za nią. 102 - Sam widzisz - powtórzyła. - Ty naprawdę uprzedzasz się do ludzi. I to do moich najbliższych. - O, nie! - Zrozumiał, do czego ona zmierza. - Przestań, Karo, nawet nie próbuj przyklejać mi takiej etykietki! - Jakiej? Opadł ciężko na brzeg łóżka. - No jakbym ją słyszał! - Kogo? - Zuzannę. Co ona ci wmówiła? Czekaj, sam zgadnę: że jestem zazdrosny o dziewczynki i nią? Bo czuję, że są ci bliższe? - Może tak jest. - Boże! - westchnął.