- Owszem.
- Radziłeś się kogoś? - Raz. Dawno temu. - Dlaczego tylko raz? - To zbyt upokarzające. - Rozumiem. - Nie, nie rozumiesz, bo i skąd? To są całe lata poczucia winy i wstydu, szukania sposobów, by to ukryć, uciec przed tym, aby móc kontynuować tę wartościową część życia. Powiedziałem sobie, kiedy zabrnąłem naprawdę głęboko, że przynajmniej dobro, które świadczę, może przeważyć moją słabość. - I uwierzyłeś w to? - Tak, uwierzyłem i nadal wierzę, że jeśli nawet nie jestem dobrym człowiekiem, to także i nie do końca złym. - Zamilkł na chwilę. - Chyba jestem dobrym ojcem... przynajmniej mam taką nadzieję. - Tak - przyznała. - Rzeczywiście jesteś. Później zdała sobie sprawę, że w tym momencie wciąż znajdowała się w stanie szoku. Kiedy siedziała tam i słuchała go, jakaś jej cząstka nadal była zafascynowana sa-moponiżeniem człowieka, który zawsze dotąd wydawał się taki opanowany i godny. - Potrzebuję cię, Iizzie, ogromnie cię potrzebuję - mówił. - Tylko mając cię przy sobie, mogę kontynuować swoją pracę, służyć pacjentom, pomagać organizacjom dobroczynnym. - Więc gdybym od ciebie odeszła, to by się skończyło? To właśnie chcesz mi wmówić? - Jeślibyś mnie opuściła... to tak, chyba i cała reszta musiałaby się skończyć. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, co bym bez ciebie zrobił. Możesz mi wierzyć albo nie, ale to prawda. Milczała dłuższy czas. - Czy gdybym została - odezwała się w końcu - zgodziłbyś się na leczenie? - Zgodziłbym się na wszystko. - Nie chcę „wszystkiego" - powiedziała dość ostro. - Chcę twojego słowa, że poddasz się leczeniu, i to od zaraz. I że już nigdy nie będziesz napastował ani mnie, ani żadnej innej kobiety. Inaczej z całą pewnością od ciebie odejdę razem z naszymi synami i nic, co powiesz albo zrobisz, nie zdoła mnie przed tym powstrzymać. Czekała przez chwilę na odpowiedź. - I co ty na to? - spytała w końcu. - Czy to wszystko? - Tak, wszystko. - Masz moje słowo. Wstała na miękkich nogach i spojrzała na niego z góry. - Robię to tylko dla Edwarda i Jacka. Daję ci szansę, bo przynajmniej w jednym masz rację: jesteś... zawsze byłeś dobrym ojcem.