- Nie powinnaś grzebać w rzeczach Matthew bez jego wiedzy -
upomniała ją bez przekonania Karolina. - Przepraszam. Matthew obrzucił Flic chłodnym spojrzeniem, po czym zaraz przeniósł wzrok na żonę. - Znaczy, że jestem bardziej roztargniony, niż mi się zdawało. - Mniejsza o to. - Karolina podeszła do niego z kartką. - Śliczny obraz, ale naprawdę niewart tej całej wrzawy. I naprawdę wcale mnie nie przypomina. - Po co mu pokazujesz? - spytała Imogen. - Przecież już to widział. - Imogen! - Sylwia spojrzała ostro na wnuczkę. - Jesteś niegrzeczna! - Przy okazji znalazłam jeszcze coś - pochwaliła się Flic. - Ach, tak? - Matthew zajmował się pilnie zmywaniem. - Dwie koperty zaadresowane do twoich bratanków. Gniew narastał w nim powoli, lecz nieubłaganie. Lada chwila wykipi niczym woda w czajniku... Opanował się jednak, wziął gąbkę i wycisnął na nią trochę płynu do zmywania. - Twoje urodzinowe karty, kochanie! - Karolina wyraźnie uważała, że powinien się ucieszyć. - Te, o które pytałeś Izabelę - dodała Flic. - Połóż je, proszę, na stole. - Czy nie wspominałeś też o innych zaginionych przesyłkach? - Może Flic pójdzie ich poszukać? - zaproponowała Imogen. - Może Flic zajmie się swoimi sprawami - wtrąciła Sylwia. - To było trochę za ostro, mamo - powiedziała Karolina. - Chloe, może byś mi pomogła? - poprosił Matthew. - Chciałam wyprowadzić Kahlego. - Doskonale. Więc może wszyscy pójdziecie już do swoich zajęć i pozwolicie mi w spokoju pozmywać. - Dziewczynki powinny ci pomóc - zaprotestowała Karolina. - Ja naprawdę muszę iść do Cichego Pokoju i zająć się robotą. 59 - Więc idź. - Zerknął na żonę; jego cierpki ton wyraźnie zaskoczył Karo, przenikając przez jej nadwrażliwą skórę. Tylko tego jeszcze brakowało... Umył i wytarł kolejno każdą sztukę zastawy i sztućców, wypolerował szkło do połysku. Mieli wprawdzie zmywarkę, ale potraktował to zajęcie jako terapię, której wyraźnie potrzebował. Potem wyszedł z kuchni, minął salon, gdzie Sylwia z Imogen oglądały telewizję, i pomaszerował na górę, do pokoju Flic. Zapukał. - Proszę. Siedziała w końcu łóżka. Kapa miała wzór kwiatowy, w białe i liliowe gałązki bzu, dopasowany kolorystycznie do całego wystroju. Był to uroczy pokój, bijący w oczy niewinną kobiecością. Matthew poczuł lekkie mdłości. - Flic, mam ci tylko jedno do powiedzenia. - Co takiego, Matthew? - spytała z wystudiowanym spokojem. - Może o tym nie wiesz, ale grzebanie w cudzej korespondencji to zniewaga... właściwie nawet przestępstwo. - Owszem. - Nawet nie mrugnęła okiem. - Na przyszłość trzymaj się z daleka od moich rzeczy, proszę. Nie dotykaj mojej poczty ani niczego, co stanowi moją własność. I