Marla czuła jego dzika namietnosc. Wygieła sie w łuk i
wsuneła palce w jego włosy. Nick całował jej ramiona, budzac dreszcze rozkoszy i sprawiajac, ¿e zapomniała o całym swiecie. Zapomniała, ¿e postanowiła nigdy nie pasc ofiara jego zmysłowosci, ¿e miłosc do niego mo¿e tylko ja unieszczesliwic, ¿e romans z nim na pewno zrujnuje jej ¿ycie. Wezeł puscił nagle. Poły szlafroka rozchyliły sie, ukazujac kolejna warstwe satyny. Nick rozpiał góre jej pid¿amy i wsunał dłon pod spód. Marla jekneła, czujac ciepły dotyk na swoich piersiach. 280 Przebiegł ja nagły, nieopanowany dreszcz. Przymkneła oczy i przechyliła głowe na bok. W głebi swojego ciała czuła jakis ból, jakas tesknote. Pid¿ama zsuneła jej sie ramion razem ze szlafrokiem. Nick dotknał jezykiem jej ucha. Marla czuła na plecach jego szorstka, owłosiona piers. Wtuliła sie w niego jeszcze mocniej, napierajac na niego posladkami. - Och -jekneła, dotykajac wierzchu jego dłoni pieszczacych jej piersi. Nick delikatnie pocierał kciukami jej sutki, słyszała jego krótki, urywany oddech. Czuła bijace od niego goraco, pot zrosił jej skóre. Serce waliło jej jak młotem. - Marla, o Bo¿e, Marla... nie chce... nie chce... - Poruszał sie za nia w pierwotnym nieopanowanym rytmie. Marla odruchowo przylgneła do niego jeszcze mocniej, wchodzac w ten sam rytm. Jakas jej czesc wiedziała, ¿e własnie popełnia najwiekszy bład w ¿yciu, ale to, co sie działo, było silniejsze od niej. Jestes me¿atka, na litosc boska! Ale moje mał¿enstwo to farsa. Jestes matka! Ale pragne tego me¿czyzny, czuje z nim wiez, wiem, ¿e jego własnie potrzebuje. Nie myl po¿adania z miłoscia, Marla. Nie trac głowy! Nick poło¿ył reke na miekkiej satynie, muskajac palcami brzuch Marli. Zsunał dłon ni¿ej, miedzy jej nogi. Cały czas mocno przyciskał ja do siebie tak, ¿e czujac jego ¿adze, sama zaczeła dr¿ec z po¿adania. Przez materiał dotykał jej ciała, piescił i głaskał, rozpalajac ja do białosci. Marla miała wra¿enie, ¿e jej skóra płonie, ¿e całe jej ciało stało sie jednym wielkim bólem po¿adania. Kiedy przesunał wargami po jej policzku, pod Marla ugieły sie kolana. Zamkneła oczy, odrzuciła głowe do tyłu i pozwoliła mu całowac swoja szyje i ramiona. Jej serce biło mocno i nierówno. Tak, pragneła Nicka, chciała le¿ec w jego 281 ramionach, dotykac jego płaskich, meskich sutków, czuc miesnie grajace pod gładka skóra. Rozpaczliwie pragneła zjednoczyc sie z nim w gorzko-słodkiej harmonii dwóch ciał. Oczyma wyobrazni widziała go ju¿, nagiego, pochylajacego sie nad nia, widziała jego ekstatycznie wykrzywiona twarz. Zdawało jej sie, ¿e czuje jego silne uda miedzy swoimi nogami, ¿e piesci jego posladki, a on wypełnia jej ciało całym soba w odwiecznym rytmie, coraz mocniej,